W temacie obowiązkowych szczepień mam mieszane uczucia i bardzo mnie zastanawia, dlaczego media nie poinformowały o międzynarodowym proteście przeciw przymusowi szczepień. Poza wyjątkami – nawet nie zająknęły się na ten temat. Niestety zamiatanie tematu pod dywan nic nie da.
Media zawsze są łase na nawet duperelne tematy, bo przecież czymś trzeba wypełnić czas antenowy czy szpalty gazet. Swego czasu dywagowano, jak za 20 lat, po ewentualnym wyjściu z więzienia, będzie wyglądała tzw. matka Madzi. Szczegółowo rozkminiane są kreacje ludzi znanych z tego, że są znani. Jeśli jakiś polityk palnie gafę – media żerują na tym kilka dni. Co to za tematy? Media pokazują nawet protesty w których bierze udział ledwo kilka osób. Tymczasem o manifestacji STOP NOP, która przeszła m.in. ulicami Warszawy 2 czerwca 2018 r., media głównego nurtu jakoś zapomniały wspomnieć. Czy za mało ludzi przemaszerowało? Sami oceńcie. To nie jest odpowiednio wykadrowane zdjęcie, ale filmik pokazujący tłumy z lotu ptaka.
Jeśli ktoś nie wie jak wygląda praca w redakcji – śpieszymy z wyjaśnieniem. W skrócie: są tematy, które rozdaje wydawca i trzeba je zrobić obowiązkowo – wśród nich są takie, o których kiedyś mówiło się „po linii i na bazie”. Poza tym reporterzy przedstawiają na kolegium swoje propozycje. Wydawca wskazuje paluchem: ten temat OK, a ten do kosza. Opcja „kosz” została prawdopodobnie zastosowana przy okazji tego marszu.
Codziennie oglądamy z Webem wiadomości na różnych stacjach TV oraz przeglądamy różne portale i strony „od prawa do lewa”. Tak było też 2 czerwca. Jednak o międzynarodowym proteście przeciw przymusowi szczepień dowiedzieliśmy się przypadkiem z Facebooka. Dlaczego temat nie zaistniał w głównych mediach? Bo wydawcy realizując politykę i priorytety właścicieli stacji czy stron www uznali, że „o tym nie mówimy”. Zostaje pytanie: dlaczego? Czy chodzi „jedynie” o ewentualną utratę wpływów z reklam szczepionek czy o coś więcej?
DLACZEGO MAM MIESZANE ODCZUCIA DOTYCZĄCE OBOWIĄZKOWYCH SZCZEPIEŃ?
Nie mam wątpliwości co do samej idei szczepionek. Praktycznie wyeliminowano w ten sposób wiele chorób. Jednak czy dzisiaj chodzi jedynie o zapobieganie chorobom czy też może zrobił się z tego świetny biznes? I dlaczego temat powikłań poszczepiennych jest starannie pomijany przez media?
SZCZEPIENIA OBOWIĄZKOWE
Przed laty jakoś tych obowiązkowych szczepień było dużo mniej, mino, że nie były to „koktajle” na sześć lub pięć chorób na raz, jak teraz.
Jeśli przy jakiejkolwiek chorobie lekarz przepisze mi lek, to w aptece dostaję go razem z ulotką. Dowiem się z niej o składzie, działaniach niepożądanych itp. Nawet do niezwykle popularnej polopiryny dostajemy taką ulotkę. Wizyta szczepienna wygląda tak, że lekarz osłucha dziecko, obejrzy, zajrzy w gardło i (jeśli dziecko nie ma np. kataru) stwierdza: można szczepić. Nie mówi rodzicom jaka jest nazwa handlowa szczepionki, nie wręcza ulotki, nie mówi o ewentualnych powikłaniach, poza stwierdzeniem, że w miejscu szczepienia może pojawić się zaczerwienienie i można spodziewać się gorączki. Na wielu forach można przeczytać wypowiedzi rodziców, którzy w przychodni czy szpitalu sami prosili o ulotki do szczepionek i… nie dostali ich. Naprawdę szczep drobnoustrojów wprowadzanych do organizmu jest mniej groźny niż wspomniana polopiryna i ulotka nie jest potrzebna? Przypominam o podstawowym prawie pacjenta do wyrażenia świadomej zgody na zabieg medyczny. Na logikę: żeby wyraził świadomą zgodę musi uzyskać wyczerpujące odpowiedzi na pytania i wątpliwości.
SZCZEPIENIA DOBROWOLNE
Zawsze zastanawiało mnie czy szczepionka na grypę naprawdę działa (opinie zaszczepionych są różne), czy to tylko dobry interes dla ich producentów. Powszechnie wiadomo, że wirus grypy mutuje. Na serwisach poświęconych zdrowiu można przeczytać, że co roku pojawiają się nowe odmiany tegoż wirusa. Jakie? To corocznie przewiduje Światowa Organizacja Zdrowia i na tej podstawie produkuje się szczepionki na dany sezon. Hmmm… Nie jestem lekarzem ani biologiem, więc przypomina mi to wróżenie z fusów. Jak można wyprodukować skuteczną szczepionkę na wirusa, którego jeszcze nie ma? Jeśli ktoś ma taką wiedzę to proszę o uświadomienie mnie.
Tak się złożyło, że znajomy pracuje w firmie zajmującej się – jak to się teraz mądrze mówi – budowaniem marki i reklamą. Zwróciła się do nich firma produkująca szczepionki, by – mówiąc wprost – wykreowali modę na nową szczepionkę. Znajomy zaczął drążyć temat, żeby wiedzieć jakie działania reklamowe podjąć. Ze zdumieniem odkrył, że choroba przed którą ta nowa szczepionka ma chronić, występuje w Polsce incydentalnie (dotarł do statystyk zachorowalności). Potem oglądałam w TV reklamy straszące skutkami nieszczepienia na tę chorobę. Tak więc możecie mi wierzyć lub nie, ale ja swoje wiem. Tak czy owak, o co chodzi z tą szczepionką, jeśli nie o zastraszenie ludzi i wyciągnięcie od maluczkich kasy?
„TAK” DLA SZCZEPIONEK, ALE…
Bardzo doceniam ideę szczepień. Jednak z drugiej strony nie dowierzam systemowi opieki zdrowotnej, który nie chce informować obywatela o skutkach ubocznych szczepionek, a jeśli te skutki uboczne w postaci innych chorób zaistnieją system zostawia obywatela samego sobie. Szczepionka za darmo, ale jeśli stanie się po niej coś złego – lecz się prywatnie, bo z NFZ możesz nie zdążyć doczekać się pomocy. Podejrzane wydaje mi się udawanie przez media, że warszawskiego marszu w ramach międzynarodowego protestu przeciw przymusowi szczepień nie było. Szły w nim tysiące ludzi. Nie wierzę też w dobre intencje koncernów zarabiających krocie na szczepionkach. Mają o co się bić: „Światowy rynek szczepionek przekroczy wartość 77,5 miliarda dolarów jeszcze przed rokiem 2024, wynika z raportu Grand View Research. To oznaczałoby wzrost o ponad 10 proc. od 2013 roku.” – czytamy na www.politykazdrowotna.com.
Tak samo nie wierzę w dobre intencje producentów suplementów ani w ich skuteczne działanie. O tym, że każdy może skomponować i wyprodukować suplement, a potem trzepać na tym kasę pisałam tutaj.
POLAKU OMIJAJ LEKARZY
O tym, że instytucjonalna medycyna nie zawsze zdrowiu służy świadczą statystyki. Najdłużej w Polsce żyją mieszkańcy Podkarpacia – podał „Dziennik Gazeta Prawna”, powołując się na opublikowaną przez Ministerstwo Zdrowia mapę potrzeb.
Jak podaje „DGP”, w woj. podkarpackim żyje się najdłużej, choć liczba lekarzy w tym regionie jest prawie najniższa w Polsce. Co ciekawe – w woj. łódzkim, gdzie na jednego mieszkańca przypada najwięcej specjalistów, wskaźnik śmiertelności jest najwyższy. Informację tę powieliła interia.pl. Jeden z komentujących artykuł na tym portalu, podpisujący się Lekarz, stwierdził:
„Przyczyny szybkich zgonów: 1) stres; 2) zatrucie powietrza; 3) zatrute jedzenie; 4) brak więzi społecznych; 5) spędzanie czasu w zatrutych mieszkaniach, gdzie wszystko wydziela trujące substancje; 6) promieniowanie z wież 4G/5G; 7) szczepionki i inne lekarstwa; 8) brak ruchu.”
Czyli wiadomo czego unikać. Tylko jeśli wszyscy zmienią styl życia na bieszczadzki, to co stanie się z państwowo-prywatną machiną światowego przemysłu medycznego, a także fabrykami fast foodów, samochodów czy niezmywalnych farb oraz sieciami telefonii komórkowej? Do tego nie można dopuścić! Stąd zgodne zlekceważenie marszu antyszczepionkowców przez media i lewe i prawe, i pro- i antynarodowe. Bo jeśli o czymś nie mówimy, to może zniknie samo i nadal zgodnie będziemy mogli „trzepać kaskę”, kłócąc się jedynie pod publiczkę, bo „ciemny lud wszystko kupi”, jak stwierdził obecny zarządca telewizji diskopolowo-futbolowej.
FOT: screen z youtube.com
===================
https://rudaweb.pl/index.php/2018/06/07/nie-mowmy-o-chorobie-a-sama-zniknie/
Temat bardzo aktualny. Najgorsze, że nie tylko sami pacjenci nie wiedzą co robić.
Nawet wśród autorytetów medycznych, z tego co widać, zdania są ostro podzielone na temat szczepień. Komu wierzyć, kto ma racje a który lekarz się myli?
Obecnie studenci medycyny stosują się do materiałów dostarczonych przez biznes farmaceutyczny.